poniedziałek, 2 grudnia 2013

Idą święta

Już jutro 3 XII zaczynam piec z wnukami małe pierniczki. Każde dostaje pół kg ciasta i wałkuje, wycina, pieczemy, a bliżej świąt ozdabiamy. Zbiera się tych pierniczków na choinkę i na prezenty dla dziadków. Chciałabym  aby w tym roku napisali także kilka kartek które same ozdobią. Oczywiście odwiedzimy naszą 98- letnią sąsiadkę - może uda się przygotować nową szopkę. A jak wy Kochane Babcie włączacie wnuki do przygotowania Świąt? Czekam na wasze pomysły. Babcia Zosia

poniedziałek, 14 października 2013


                               W a k a c j e    w    L o n d y n i e ( 28 VI – 20 VII) 

    W te wakacje  zdecydowałam się z moimi lubelskimi wnukami Kacprem i Mikołajem wyjechać do Londynu. Wydawałoby się, że wyjazd bardzo ryzykowny, bo za granicę i to na trzy tygodnie. Ryzyko nie było aż tak wielkie, ponieważ byłam już w Londynie a i baza była dla nas przygotowana. Zostaliśmy zaproszeni przez moją siostrzenicę, która ma dzieci w wieku podobnym do chłopców. Podczas naszego pobytu Max i Weronika nie miały wakacji, ale to było wpisane w nasz harmonogram. W pierwszej połowie dnia zwiedzaliśmy te obiekty, które tamtym dzieciom były znane od zawsze. Reszta  dnia  dzieci spędzały razem. Cały pobyt  zaplanowałyśmy wspólnie z Moniką, mamą  Maxa  i Weroniki. 
Siostrzenica zakupiła nam bilety rodzinne przez internet z upustem  50%, dzięki temu mogliśmy skorzystać również z innych promocji, tak że wakacje w Londynie nie były aż tak drogie. Uzgodniony był także sposób oprowadzania dzieci po obiektach tego wiekowego miasta.
       W pierwszy weekend  wyjechaliśmy pociągiem
50 km poza Londyn do Windsoru. Tam zwiedzaliśmy muzeum zamkowe, muzeum kolei oraz bulwar nad  Tamizą. To na jednym ze skwerów w Windsorze Max i Kacper kąpali się w fontannie (dzieciom w Anglii wolno więcej).  Był to bardzo upalny weekend, podobnie jak i cała reszta naszego pobytu w Anglii. Rodzina mieszka w dzielnicy Stetham, skąd do Centrum jeździliśmy głównie autobusem linii 159. 
    Jeździliśmy sami na Trafalgar Square pod kolumnę Nelsona. Jest to centralny plac w Londynie, przy którym są fontanny i National Gallery (Muzeum Sztuki – Galeria Malarstwa). Odwiedziliśmy kilka sal, niestety w sali 45, gdzie wystawiane są obrazy Vincenta Van Gogha, ,,Słoneczników" nie było, zostały wypożyczone. Często bywaliśmy w St. Jame`s Park  w pobliżu Pałacu Buckingham. Muzeum  Historii  Naturalnej – dzieci oglądały z Moniką, moją starszą siostrzenicą. Wyjazd do Centrum Londynu z młodszą siostrzenica Magdą dotyczył głównie poruszania się metrem. Ponadto Magda  pokazała nam Camden Town, dzielnicę artystów i „dziwaków”. To ludzie o różnych subkulturach. Tego dnia Mikołaj osobiście nabywał dla nas bilety do metra oraz zamawiał dania w barach. Kacper odważył się sam zamówić „sushi”, które uwielbia. Magda okazała się bardzo dobrym przewodnikiem i  trafiała w zainteresowania moich wnuków.

niedziela, 15 września 2013

Wakacje 2013

Tegoroczne wakacje rozpoczęłyśmy w wielkim tempie, przyjechała do nas kuzynka z Chełma i chciałyśmy jej jak najwięcej pokazać przed weselem naszej starszej wnuczki oraz naszym wyjazdem do sanatorium. Nasze wypady zaczęliśmy od wyjazdu nad zalew, kąpiele w nim i spacery po linach w parku linowy. Po wspinaczce na  linach dziewczynki były bardzo zmęczone, ale po zejściu szybko ochłonęły i cieszyły się z tego co przeżyły. Następnie pojechałyśmy do Muzeum na Majdanek. Tam trafiłyśmy na kilka wycieczek z Izraela. Dziewczynki podziwiały ich ubiory, flagi i opaski na rękawach oraz ich język mowy. Choć dzień był bardzo upalny zwiedziłyśmy wszystko po kolei i bardzo duże wrażenie odniosłyśmy  z tej wycieczki, co mogłam to musiałam tłumaczyć z historii obozu. Zwiedzanie starego miasta zaczęłyśmy od Katedry, po kolei przez Bramę Trynitarską traktem do Zamku Lubelskiego. Wszędzie robiłyśmy zdjęcia, a ja opowiadałam legendy o kamieniu nieszczęścia, czarciej łapie i odpowiadałam na masę pytań, które mi dziewczynki zadawały. Na Zamku również było co do zwiedzania, na końcu zaliczyłyśmy Basztę. W skansenie  musiałam wymieniać nazwy wyposażenia chałup bo na przykład  nie wiedziały co to jest dzieża, maglownica czy pierzyna. Najwięcej radości sprawiały zwierzęta i ptactwo domowe. Budynki obejrzałyśmy wzdłuż i wszerz.
Nie obyło się bez wizyty w Plazie gdzie Natalka kupiła sobie upragnionego fulkapa, a Ewelina piękną torbę. Okres ten uważam za mile spędzony.Sandomierzu dziewczynki trafiły na kręcenie serialu ,,Ojciec Mateusz” i to była wielka frajda bo zrobiły sobie zdjęcia z aktorami i pozbierały od nich autografy. Opowiadania było przez kilka dni co nie miara a przy tym masę radości.
                  


















                                                          Superbabcia Stasia Węgorek







środa, 4 września 2013

Wakacje z wnukami

Minęły kolejne wakacje i nasze wnuki dorastają… Jak spędzaliśmy z nimi czas? Czy udało się porozmawiać na poważne tematy? Co robiliśmy aby odciągnąć od komputera? Jakie mamy doświadczenia z łączenia naszych wnuków z grupą rówieśników? Nasze obserwacje są cenne dla nas i rodziców. Spróbujmy się podzielić.

Super kolonie
To kolonie organizowane przez Klanzę ! Sprawdziłam co robi Oddział w Bogatyni już drugi raz i polecam, choć zapisują już….we wrześniu.
W tym roku byliśmy w Ustce, ośrodku oddalonym od miasta, blisko plaży i lasu. Każdy dzień był wypełniony zajęciami – morze, piach, las, wycieczki ale też ćwiczenia zabaw cyrkowych. Na zakończenie cała kolonia wystąpiła na deptaku w Ustce budząc podziw sporej widowni.
No i codziennie śpiewaliśmy po każdym posiłku szanty – dzieci miały śpiewniki i dostosowywały się do nagrań odtworzonych z płyt.
Podobały mi się jasne zasady i konsekwencja w ich przestrzeganiu. No i kadra – na 50 dzieci 5 dorosłych i 2 studentki wolontariuszki. Wszyscy zaangażowani.

Miałam jeszcze swoje trzy dni pobytu z trójką wnuków na Roztoczu.
Najbardziej udało się nam doskonalenie szałasu. Wszyscy pracowali bardzo chętnie. Oto jego widok. Na spacerze rozmawiałam z Kubą o wojnie. Nie wiem dlaczego to wciąż pociąga chłopców.
Byle znajdzie patyk i już strzela. Oby nie dożył prawdziwej.
Jeszcze jedna obserwacja – jeśli w pobliżu pojawił się pies lub kot dzieci koniecznie chciały się z nim zaprzyjaźnić, głaskać, karmić – żadnej rezerwy. U znajomej na szczęście były trzy koty, ale i tak była walka by ponosić najmniejszego.


Relacja Babci Zosi

sobota, 6 lipca 2013

Wspomnienia


PIĘĆ LAT – TO CZASU SZMAT …. WIELE A DLA NAS?                                                                                         TO WIELE – CZY NIE?

     Nic się tu nie dzieje Kochani – czas obudzić się z zimowego snu, to prawda, że zima dała nam popalić w tym roku, ale już lato i to gorące – a jeszcze ważniejszy komunikat – w tym roku obchodzimy jubileusz  pięciolecia szkoły. Już zaczęliśmy obchody  organizując GRĘ MIEJSKĄ – ale o tym potem.

Pokuszę się o chwilę wspomnień, pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie  przyjaciółka [prywatnie] oficjalnie pani prof. Stanisława Steuden – wpadnij do mnie na chwilę przegadamy sprawę, mamy propozycję. Pobiegłam… tu okazało się, że Stasia ma Gościa a jak myślicie Kto to był? Oczywiście nasza Zosia [prywatnie ] a służbowo – dr Zofia Zaorska i cóż się okazało  - ma pomysł – nie byle jaki – chce założyć  szkołę dla Babć – podyskutowałyśmy przy kawie i uznałyśmy projekt trzeba wcielać w życie i tak od października 2008 roku jesteśmy razem – ja jako pomocna dłoń  - bo sprawy organizacji, zdobycia funduszy - to dzieło Zosi. Początkowo miałam prowadzić warsztaty plastyczne, teatralne itp. Jako emerytowana nauczycielka przedszkola, animator teatrów dziecięcych  z dość dużym bagażem doświadczeń  przystąpiłam do działań. W grudniu z okazji spotkania opłatkowego  zaprosiliśmy wnuki – no coś dla wnuków oprócz serca i pierników – to może teatr – padł wybór na teatr kukiełkowy, a tekst - Porwanie choinek – także był tematycznie dopasowany. Przygotowałam proste kukiełki lizakowe, scenografia [część aktorów chora – szalała grypa], ale przedstawienie się udało – co znam z relacji i zdjęć [sama leżałam w łóżku z wysoką temperaturą] i tak na 71 przedstawień w jednym nie brałam udziału i to w pierwszym.

Patrzę na te pierwsze zdjęcia ze wspólnych spotkań – jakie nasze wnuki były małe –a teraz…., ale nam lat nie przybywa, dzięki tym działaniom  - patrząc na aktywne Postacie – raczej ubywa. Działań i pomysłów było wiele pojawiły się przedstawienia Kolędnicze; przypominające dzieciom dawne tradycje i zwyczaje, były wystawione Jasełka – niestety tylko raz  ze względu na to, że nasza wspaniała Obsada Aktorska  nie mogła pokonać trudu życia, Stasia nasza wspaniała Matka Boska zachorowała, Św. Józef pojechał do sanatorium [oczywiście mowa tu o naszej Grażynce, która jako jedyna utrzymuje się w składzie teatru od początku].  Bajki w wersji humorystycznej- przez nas zwane trzepniętymi, Wesoła Ludwika, która bawią dzieci w nie jednym przedszkolu. Były wyjazdy do Janowa, Dzwoli i Lubartowa. 

Zosia z Janowa bardzo dba o popularyzację naszych występów. Tourne  Janowskie  to wspaniałe chwile, są też zaprzyjaźnione Przedszkola i Placówki w Lublinie, które cierpliwie czekają w kolejce i które z chęcią i radością odwiedzamy. Teatr „Bajarka” – jest samowystarczalny, sami szyjemy kostiumy, wykonujemy scenografię [Kasia ma złote ręce, by realizować niesforne pomysły], kukiełki [tu wspomnę  o Janeczce, Geni, no a większość wykonuję sama]. Nie wspomniałam tu jeszcze o naszym pierwszym Dziadku, którego to jak to Zosia twierdzi „złowiła” i w drugim roku – Szkoła Super Babci powiększyła się o Dziadka Janusza  - to Człowiek Orkiestra – w teatrze wystąpi, obraz zarejestruje i fotki precyzyjnie złoży, rekwizyty wykona i humor poprawi. Od drugiego roku Szkoła Super Babci i Super Dziadka działa. Bardzo ważną Osoba jest w naszych działaniach Babcia Jola, która  przez  długi czas jako jedyna transportowała swą TAXI nasze rekwizyty do różnych zakątków naszego Grodu i jednocześnie była operatorem muzyki i aktorką. Aktorów przewspaniałych było wiele – mam nadzieję, że swoje role poprzypominacie i nic nie zostanie pominięte – a jest co wspominać.

Zapraszam Kochani powspominajmy jak to było, jak się  Wasza przygoda ze Szkołą zaczęła, może są fotki niepublikowane wrzućcie je  tutaj  - odezwijcie się – tyle Pięknych Osobowości przemknęło się przez Grupę – niektórzy spotykają się w Klubie, inni okazjonalnie  – ale  chyba jakaś więź między nami istnieje  – choćby jakieś nikłe wspomnienie. Zapraszam do udziału w dyskusji także tych co znają nas i nasze działania – mamy ochotę posłuchać Głosów z różnych stron. A może odezwą się Wnuki?
                                                          Lusia - Bajarka 

Wspomnień czas


Pierwsze wspólne warsztaty kukiełki – supełki- wspaniałe dzieło Babć.


Choinkę ubieramy sami – jak chcesz to gwiazdkę Ci dam.





Na spotkaniu Opłatkowym wspólne  zabawy i kolędowanie.


Na balu kostiumowym tańce w rytmie SUPER!!


Dzielni Uczestnicy bawili się aż do utraty tchu.


Spotkanie przy wielkanocnym stole – wspólne życzenia.


W trakcie wielkanocnych warsztatów przygotowujemy bazie i pisanki.

środa, 24 kwietnia 2013

Pożegnanie zimy powitanie wiosny !!!


Wnuki nasze w zimie lubią spędzać czas na lodowisku lub zjeżdżać na sankach.
Ale nie obyło się bez czytania książek lub lektur. Książki wypożyczam w naszej bibliotece działającej przy Szkole Superbabci. Wypożyczyłam między innymi ,,Zew krwi", ,,Myślinki'' oraz ,,Przygody Tomka Sewera".
      Przy czytaniu Tomka Sewera Natalka  dużo się śmiała z przygód jakie mieli chłopcy, a przy tym sprawiali swoim zachowaniem wiele kłopotów swojej rodzinie i opiekunom. Dużym przeżyciem chłopców było znalezienie martwego Indianina.
Ponieważ zima tego roku trochę się przedłużyła moja wnuczka wraz z koleżankami postanowiły przywitać nadchodzącą wolnymi kroczkami wiosnę kwiatkami wykonanymi z bibuły  kolorowej co im się udało.

sobota, 2 lutego 2013

Dzień Babci i Dziadka

Dzień Babci i Dziadka
Po raz drugi przygotowałam zaproszenie na spotkanie z wnukami. Tym razem ośmieliłam się zaproponować nie tylko program, ale także moje oczekiwania np. nagranie wywiadu o Babci.
 Co się udało?
Dania z mojego dzieciństwa
Wspólnie z wnuczkami robiłam kluseczki na Zacierkę – moją zupę z dzieciństwa. Okazało się, że bardzo smakowały i zupa została szybko zjedzona.  Danie drugie: kasza gryczana ze zrazami, (których zwykle nie robię ze względu na długi czas duszenia) smakowała dorosłym, a dzieci zjadły samą kaszę i trochę surówki takiej jak robiła moja Mama z kapusty kwaszonej, marchewki, jabłka z dodatkiem cukru i oliwy. Na deser robiłam z Zosią faworki – zajadali się wszyscy. Było tez ciasto od Mamy, wzbogacone orzechami wyłuskanymi przez Zosię.
Z dawnych zabaw 
Zosia nauczyła się robić lalki z włóczki, a Kuba pograł w cymbergaja. Zaczęłam też uczyć Zosię robić łańcuszek na szydełku.
Oczywiście dostałam laurki. Przy życzeniach, które składali w formie: Babciu życzę Ci wszystkiego najlepszego zapytałam Kubę: „ a co dla Babci jest najlepsze” i Kuba natychmiast odpowiedział: „ To, że jesteśmy” i była to prawda. Dodam, że dostałam tez nagranie wywiadu z Kubą nt., co lubi robić jak jest u Babci.
Kulminacją spotkania była jednak bajka o cudownych tarczach. Rozbrykane dzieciaki położyły się na podłodze i zasłuchały. Mama bajkę przeczytała, a ja weszłam z wręczyłam każdemu tarczę, na których były wypisane ich dobre cechy. Kiedy czytały usłyszałam jak Tata powiedział: dobrze Was Wróżka obserwowała. Zrobiłam zdjęcie starszym. Przyznaję, że w wykonaniu tarcz pomogła mi nasza wszechstronnie uzdolniona Lucyna Sz.. Mam nadzieję, że tarcze pomogą moim wnukom w budowaniu obrazu siebie samego, a także przypomną dorosłym, że łobuziaki warte są pochwały.
Jeżeli kogoś zainteresują szczegóły to w zakładce Zabawy z wnukami zamieszczę bajkę Cudowne Tarcze

środa, 16 stycznia 2013

Wakacje Janusza

Dziadzio Janusz
W wakacje odwiedziły mnie moje wnuczki zza Oceanu, zwiedzaliśmy Lublin, bawiliśmy się nad Zalewem Zemborzyckim,  odwiedziliśmy Centrum Nauki Kopernika w Warszawie. Były też  zabawy w domu -  przekazałem zabawy kirigami, wspólnie z dziewczynkami robiłem kapelusze z worków ekologicznych. Babcia przyuczała wnuczki w kuchni  i wiele się nauczyły – my zaś mieliśmy wspaniały czas na spędzenie wspólnych chwil z kochanymi pociechami.
                                               
















czwartek, 10 stycznia 2013


Babcia Danusia, gdy wyjechała na wakacje zaraz dobrze się ustawiła [ oczywiście do zdjęcia] – 

popatrzcie my też możemy fotografować się z wielkimi tego świata.


Bawiąc się z wnukami za Oceanem, można zobaczyć wiele, ale mimo że tak daleko, nasza koleżanka i artystka teatru Bajarka przesyła pozdrowienia członkom zespołu, oraz klubowiczom i szkole Superbabci i Superdziadka.

               
               Zdobyte wiadomości i umiejętności w Szkole chętnie przekazuje swoim wnukom.