poniedziałek, 14 października 2013


                               W a k a c j e    w    L o n d y n i e ( 28 VI – 20 VII) 

    W te wakacje  zdecydowałam się z moimi lubelskimi wnukami Kacprem i Mikołajem wyjechać do Londynu. Wydawałoby się, że wyjazd bardzo ryzykowny, bo za granicę i to na trzy tygodnie. Ryzyko nie było aż tak wielkie, ponieważ byłam już w Londynie a i baza była dla nas przygotowana. Zostaliśmy zaproszeni przez moją siostrzenicę, która ma dzieci w wieku podobnym do chłopców. Podczas naszego pobytu Max i Weronika nie miały wakacji, ale to było wpisane w nasz harmonogram. W pierwszej połowie dnia zwiedzaliśmy te obiekty, które tamtym dzieciom były znane od zawsze. Reszta  dnia  dzieci spędzały razem. Cały pobyt  zaplanowałyśmy wspólnie z Moniką, mamą  Maxa  i Weroniki. 
Siostrzenica zakupiła nam bilety rodzinne przez internet z upustem  50%, dzięki temu mogliśmy skorzystać również z innych promocji, tak że wakacje w Londynie nie były aż tak drogie. Uzgodniony był także sposób oprowadzania dzieci po obiektach tego wiekowego miasta.
       W pierwszy weekend  wyjechaliśmy pociągiem
50 km poza Londyn do Windsoru. Tam zwiedzaliśmy muzeum zamkowe, muzeum kolei oraz bulwar nad  Tamizą. To na jednym ze skwerów w Windsorze Max i Kacper kąpali się w fontannie (dzieciom w Anglii wolno więcej).  Był to bardzo upalny weekend, podobnie jak i cała reszta naszego pobytu w Anglii. Rodzina mieszka w dzielnicy Stetham, skąd do Centrum jeździliśmy głównie autobusem linii 159. 
    Jeździliśmy sami na Trafalgar Square pod kolumnę Nelsona. Jest to centralny plac w Londynie, przy którym są fontanny i National Gallery (Muzeum Sztuki – Galeria Malarstwa). Odwiedziliśmy kilka sal, niestety w sali 45, gdzie wystawiane są obrazy Vincenta Van Gogha, ,,Słoneczników" nie było, zostały wypożyczone. Często bywaliśmy w St. Jame`s Park  w pobliżu Pałacu Buckingham. Muzeum  Historii  Naturalnej – dzieci oglądały z Moniką, moją starszą siostrzenicą. Wyjazd do Centrum Londynu z młodszą siostrzenica Magdą dotyczył głównie poruszania się metrem. Ponadto Magda  pokazała nam Camden Town, dzielnicę artystów i „dziwaków”. To ludzie o różnych subkulturach. Tego dnia Mikołaj osobiście nabywał dla nas bilety do metra oraz zamawiał dania w barach. Kacper odważył się sam zamówić „sushi”, które uwielbia. Magda okazała się bardzo dobrym przewodnikiem i  trafiała w zainteresowania moich wnuków.