W a k a c j e w L o n d y n i e ( 28 VI – 20 VII)
W te wakacje zdecydowałam się z moimi lubelskimi wnukami Kacprem i Mikołajem wyjechać do Londynu. Wydawałoby się, że wyjazd bardzo ryzykowny, bo za granicę i to na trzy tygodnie. Ryzyko nie było aż tak wielkie, ponieważ byłam już w Londynie a i baza była dla nas przygotowana. Zostaliśmy zaproszeni przez moją siostrzenicę, która ma dzieci w wieku podobnym do chłopców. Podczas naszego pobytu Max i Weronika nie miały wakacji, ale to było wpisane w nasz harmonogram. W pierwszej połowie dnia zwiedzaliśmy te obiekty, które tamtym dzieciom były znane od zawsze. Reszta dnia dzieci spędzały razem. Cały pobyt zaplanowałyśmy wspólnie z Moniką, mamą Maxa i Weroniki.
Siostrzenica zakupiła nam bilety rodzinne przez internet z upustem 50%, dzięki temu mogliśmy skorzystać również z innych promocji, tak że wakacje w Londynie nie były aż tak drogie. Uzgodniony był także sposób oprowadzania dzieci po obiektach tego wiekowego miasta.
W pierwszy weekend wyjechaliśmy pociągiem
50 km poza Londyn do Windsoru. Tam zwiedzaliśmy muzeum zamkowe, muzeum kolei oraz bulwar nad Tamizą. To na jednym ze skwerów w Windsorze Max i Kacper kąpali się w fontannie (dzieciom w Anglii wolno więcej). Był to bardzo upalny weekend, podobnie jak i cała reszta naszego pobytu w Anglii. Rodzina mieszka w dzielnicy Stetham, skąd do Centrum jeździliśmy głównie autobusem linii 159.
50 km poza Londyn do Windsoru. Tam zwiedzaliśmy muzeum zamkowe, muzeum kolei oraz bulwar nad Tamizą. To na jednym ze skwerów w Windsorze Max i Kacper kąpali się w fontannie (dzieciom w Anglii wolno więcej). Był to bardzo upalny weekend, podobnie jak i cała reszta naszego pobytu w Anglii. Rodzina mieszka w dzielnicy Stetham, skąd do Centrum jeździliśmy głównie autobusem linii 159.
Jeździliśmy sami na Trafalgar Square pod kolumnę Nelsona. Jest to centralny plac w Londynie, przy którym są fontanny i National Gallery (Muzeum Sztuki – Galeria Malarstwa). Odwiedziliśmy kilka sal, niestety w sali 45, gdzie wystawiane są obrazy Vincenta Van Gogha, ,,Słoneczników" nie było, zostały wypożyczone. Często bywaliśmy w St. Jame`s Park w pobliżu Pałacu Buckingham. Muzeum Historii Naturalnej – dzieci oglądały z Moniką, moją starszą siostrzenicą. Wyjazd do Centrum Londynu z młodszą siostrzenica Magdą dotyczył głównie poruszania się metrem. Ponadto Magda pokazała nam Camden Town, dzielnicę artystów i „dziwaków”. To ludzie o różnych subkulturach. Tego dnia Mikołaj osobiście nabywał dla nas bilety do metra oraz zamawiał dania w barach. Kacper odważył się sam zamówić „sushi”, które uwielbia. Magda okazała się bardzo dobrym przewodnikiem i trafiała w zainteresowania moich wnuków.
Udało jej się wzdłuż Tamizy podprowadzić nas pod Tower Bridge, w czasie, kiedy po Tamizie przejeżdżał statek z wielkim masztem. Most został zwodzony. Na taki moment czasami czeka się kilka dni.
Sąsiednie dzielnice Statham, to Collier`s Wood i Balham. Tam jeździliśmy na zakupy do Next i Primark.
Był taki dzień, gdzie przyjmująca nas rodzina Monika z Pawłem postanowiła zabrać całą czwórkę dzieci na nocny spacer po Londynie. Było to niesamowite przeżycie dla moich wnuków. Wycieczka zakończyła się o drugiej w nocy.
Tej nocy zaliczyli:
Był taki dzień, gdzie przyjmująca nas rodzina Monika z Pawłem postanowiła zabrać całą czwórkę dzieci na nocny spacer po Londynie. Było to niesamowite przeżycie dla moich wnuków. Wycieczka zakończyła się o drugiej w nocy.
Tej nocy zaliczyli:
-przejście mostem przez Tamizę,
-Trafalgar Square,
-Leicester Square (artyści, kino, ludzie grali i śpiewali),
-Chinatown, tam jedli chińszczyznę,
-Trocadero (automaty, gry nocne),
-Piccadilly Circus (pomnik Erosa),
-piechotą pod Harrodsa, kiedy w tym właśnie dniu nie był oświetlony.
W kolejny weekend odbył się wyjazd pociągiem na atrakcje do Chessington World. Jest to park rozrywki. Wtedy był niesamowity upał i w kolejce do większych atrakcji długo się czekało.
Wieczorem cała czwórka wyjechała do zaprzyjaźnionej rodziny w tej samej dzielnicy na baseny.
Wizyta u Madame Tussaud, czyli muzeum figur woskowych, trwała cały dzień. Był to najbardziej wyczerpujący dzień podczas całego naszego pobytu.
Jazda autobusem 1.5 godz. w jedna stronę. Stanie w kolejce po bilety (inaczej nie można było) 2 godziny. Bilety bez zniżek tj. po 25 £ od osoby. W muzeum: zwiedzanie i fotografowanie się obok wybranych postaci, wycieczka kolejką po muzeum Tussaud przedstawiająca dzieje Londynu i losy jego mieszkańców na tle wieków oraz film o bohaterach herosach w 4D.
Były podczas pobytu dni przeznaczone na integrację z rodziną. Odwiedziliśmy mojego siostrzeńca Marcina i Anię. Mieszkają oni o jedną strefę dalej, ale we własnym domu. Dom jest z epoki wiktoriańskiej i pięknie przez nich urządzony. Były odwiedziny u znajomych rodzin, których dzieci chodzą do angielskiej szkoły razem z Maxem i Weroniką.
Ostatni weekend spędziliśmy na kempingu nad morzem 120 km na południe od Londynu razem z trzema rodzinami Polaków. Miejscowość nazywała się Camber Sand. Była tam piaszczysta plaża z przypływami i odpływami, baseny kryte z atrakcjami oraz mewy – sępy! W ośrodku przebywali ludzie różnych narodowości. Najwięcej jednak Anglików, Polaków i Hindusów.
Takie to były wakacje.
Babcia Zosia Widz-Baryła
Witam Moje Drogie Koleżanki i Kolegów też. Dlaczego nie komentujecie mojej wizyty w Londynie?
OdpowiedzUsuńSporo czasu,od tego wyjazdu, minęło ale temat jest ciągle aktualny. Ponadto ja byłam ze swoimi wnukami również na wczasach w Kołobrzegu - równe 3 tygodnie, lecz wówczas wspomagał mnie dziadek Janusz. Spróbujcie a dzieci będą Wam wdzięczne. Babcia Zosia Baryłowa.